Lato z garbusem - recenzja A.R.

 Właśnie niedawno skończyłam Lato z garbusem.
 Przeczytałam z wielką przyjemnością. Ale lektura zrobiła się po prostu fascynującą, gdy zaczęłam śledzić na  mapie miejscowości,  przez które przejeżdżał główny bohater, a w zasadzie dwóch. Poczułam się jakbym tam była fizycznie, cofnęła najpierw do lat 60-tych czy 70-tych, a później do siedemnastego wieku. Jakbym słyszała tych ludzi, oglądała krajobrazy, była zaproszona do ich domu, dostrzegała ich uczucia i takie zwykłe, codziennie życie, słuchała muzykę, zwiedzała muzea, galerie czy dwory szlacheckie.  To aż nie do wiary jak dużo się zmieniło, szczególnie pod względem technicznym, a książka zawiera wierną tego dokumentację. Ale nie tylko pod względem technicznym. Jak to pokazuje zabawna dyskusja z pracownicą księgarni – „Oświata i kultura miały wtedy chyba wyższą wartość niż komercja.” I oczywiście można poczytać o fasynujących losach Biblii królowej Zofii, splecionch z życiem tych, którzy kochali to, co zawierała. Plus ciekawe przemyślenia o prostym życiu i o tym  co jest naprawdę ważne. 

Komentarze

Popularne posty